Cyfrowi imigranci
Wiem już kto to są cyfrowi tubylcy
albo przynajmniej zaczynam rozumieć to zjawisko. Zawsze coś nazwanego,
zdefiniowanego staje się mniej obce bardziej ujarzmione. Zatem jak nazwiemy się
my? Ludzie urodzeni w XX wieku? Ludzie, którzy nie rodzili się ze
smartphonem w reku? Z literatury dowiemy się, że cyfrowi imigranci to
pokolenie epoki precyfrowej. Nowe media nie są dla nich środowiskiem bytowania.
Zdecydowanie lepiej pracuje się im na tekście drukowanym, gdzie mogą za pomocą
długopisu dowolnie go edytować. Uwielbiam zakreślać kolorami ważne dla mnie
kwestie, papier daje mi komfort i bezpieczeństwo. Choć wiem, że to trochę
marnowanie drzew, niepotrzebne śmiecenie, generowanie odpadów. Wracając do
definicji: Cyfrowi imigranci potrafią korzystać z Internetu, ale w sposób
nie tak zaawansowany, jak młodzi ludzie wychowani w świecie nowych mediów.
Prensky wskazuje, że mówią oni językiem przestarzałym, niedostosowanym do
wymagań współczesnego świata. Telefon w większości przypadków służy im tylko do
odbierania i wykonywania połączeń. W cyfrowym świecie brakuje im często odwagi,
nie potrafią przyzwyczaić się do nowych zdobyczy techniki. Wszelkie nowe
technologie budzą w nich sceptycyzm i nieufność.
Patrząc na to wyjaśnienie bez wątpienia przypiszę swoich rodziców do takich imigrantów ale sama tak samo jak w przypadku zdefiniowania się jako tubylec nie jestem już taka jednowymiarowa, pewna, przekonana.... Myślę, że wiele osób ma podobne odczucia. Ta niejednoznaczność wcale nie przeszkadza mi rozmyślać nad zmianami we współczesnym świecie. Wszak nie wszyscy dają się sklasyfikować bo czy aby poznać dane zjawisko naprawdę musimy dokonywać konkretnych klasyfikacji?
Poruszam ten temat bo edukacja dziś nie ogranicza się jedynie do dzieci, nastolatków. Ludzie w różnym wieku sięgają po wiedzę a tym samym po różne metody dochodzenia do rezultatów. Ważne aby pamiętać, że wśród nas współistnieją tubylcy oraz imigranci cyfrowi.
Komentarze
Prześlij komentarz